Komentarze: 12
no i jak zwykle... znowu stałam sie częscią szarej żeczywistosci...
gdy wczoraj zaczełam sie kompać poleciały mi pierwsze łzy... potem było coraz gorzej...
cały wieczór przepłakałam... a moja kochana mama nawet tego nie zauważyła a potem sie darła ze znowu chora jestem bo mam katar...
w szpitalu było mi dobrze bo nikt rano na mnie nie krzyczał ze mam wiecej jesc... żebym założyła skarpetki bo jest zimno... żebym ciszej mówiła bo głowa kogoś tam boli... niemusiałam słuchać kłutni rodzinnych...
tam było mi dobrze... nawet kornel mi napisał na gg... "a ty taka roz promieniona byłaś w szpitalu"
no i znowu sie rozryczałam... szczeze to mi już nawet na nauce niezalezy... wole miec zaległosci i leżeć w szpitalu... itak nie mam sie poco uczyć bo moje życie za rok może za dwa ale sie skończy...
a co do ostatniego komenta... to pierdul sie! kiedys sie przejmowałam iloscia komentarzy i tym co ktoś mi powie... teraz mam to w dupie...